Redakcja
27.10.2021

Czy małe miasto może być Smart City?

Krosno, foto: Janalexandernovalis

Po co smart w małym mieście, przecież jest … małe? Tylko pytanie co oznacza małe w przypadku miasta. Wg Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce na dzień 1 stycznia 2021 były 954 miasta. Z czego około 685 to miasta o liczbie mieszkańców poniżej 20 tys. I te miast właśnie określane są jako małe. Kolejna grupa to miasta tzw. średnie liczące od 20 do 100 tys. mieszkańców.

Jeżeli spojrzymy na koncepcję Smart City całościowo, jako miasta przyjaznego mieszkańcom, dającego im komfort życia i pracy dzięki zastosowaniu najnowszych osiągnięć techniki IT wykorzystywanych w sprawnie zorganizowanym i nowocześnie zarządzanym organizmie, to jak najbardziej, małe miasto powinno być smart.

Małe miasto nie może wprawdzie zaoferować pewnych atrakcji i cech charakterystycznych dla dużych metropolii – bo jest na to za małe – ale może zaoferować porównywalny lub wyższy standard życia, mieszkania, wypoczywania, przemieszczania się itd. Wszystkich tych codziennych czynności, które składają się na ogólnie rozumiane poczucie komfortu, zadowolenia i szczęścia. Może się wydawać, że to zbyt patetyczne – częściej Smart City rozumiemy jako zespół systemów o charakterze technicznym, z dużym nasyceniem ICT, wyrafinowanym oprogramowaniem i systemami sterowania, zarządzania, wizualizacji…

Smart City czyli pełne technologii?

Nie. Takie rozumienie smart city przy projektowaniu naszego inteligentnego miasta byłoby krokiem wstecz. Tak na te zagadnienia patrzyliśmy 10 czy 15 lat temu, kiedy pierwsze, pionierskie zastosowania inteligentnych rozwiązań w miastach torowały drogę całej koncepcji smart city. To było podejście na zasadzie: mamy technologię, wykorzystajmy ją. Zbudujmy system sterowania ruchem, oświetleniem, energią itp. I to działało. W literaturze ten etap nazywany jest Smart City 1.0 – z główną jego cechą, że to technologia (i jej dostawcy) byli inicjatorami projektów. Potem przyszedł czas na Smart City 2.0, kiedy to już miasto, bardziej świadome tego co można uzyskać, tworzy strategię bycia smart i wyznacza drogę jaką będzie podążać. Na tym etapie inicjatorem i pomysłodawcą są władze samorządowe, które mogą (choć nie zawsze to robią) płynnie przejść do trzeciego etapu: SmartCity 3.0, w którym podmiotową rolę odgrywają mieszkańcy. To mieszkańcy inicjują lub wybierają działania jakie miasto podejmie. A miasto koordynuje projekty i zatrudnia do nich dostawców i integratorów IT. Bo oczywiście, bez IT inteligentnego miasta zbudować się nie da.

„Smartne” czyli wygodne

Wśród funkcji miasta, które kwalifikują je do kategorii „smart” jest wiele bardzo prostych technicznie mechanizmów, ale podwyższających komfort mieszkańców. Jako przykład można podać lokalizację pojazdów komunikacji miejskiej i wyświetlanie informacji o przewidywanym czasie przyjazdu na przystanku – informacja o przewidywanym czasie na podstawie rzeczywistego położenia pojazdu, a w bardziej zaawansowanej wersji także na podstawie informacji o ruchu na poszczególnych ulicach, korkach, utrudnieniach itp.

Można sobie zatem wyobrazić kolejne zastosowania danych zbieranych na temat ruchu ludzi i pojazdów w połączeniu np. z rejestracją do przychodni. Jeżeli sprawnie to zintegrować, to osoba, która ma umówioną wizytę lekarską dostanie informację o najbardziej optymalnej porze wyjazdu i drodze, którą warto wybrać. Z czasem możemy powiązać to nawet z wyjściem do fryzjera czy kosmetyczki. Centralny portal do zamawiania i rezerwacji w mieście połączony z monitoringiem ruchu – dlaczego nie. Może to jest dobre rozwiązanie.

Wszystko może być wszystkim

Oczywiście monitorowanie ruchu to tylko jeden przykład jak można modernizować istniejące wyposażenie miasta w kierunku miasta smart – miasta połączonego. Takiej modernizacji można poddawać bardzo wiele elementów małej architektury miejskiej. Dzięki temu, że stają się połączone, stają się bardziej użyteczne. Mogą także spełniać inne niż dotychczas funkcje. Wszystko może być wszystkim. Lampa uliczna, ławka w parku, przystanek autobusowy, samoobsługowy kiosk, automat biletowy itd. Możemy wymieniać kolejne przykłady, dla których charakterystyczna jest wielość funkcji i ich mieszanie się. Każdy z tych elementów małej architektury może pełnić dodatkowe funkcje: stacja ładowania telefonów (czy rowerów elektrycznych), hotspot WiFi, punkt informacyjny, pikokomórka 5G, punkt monitoringu wizyjnego, mikrostacja pomiarowa (mierząca parametry środowiska, ruch uliczny czy inne interesujące nas wielkości) – to przykładowe zastosowania. Kolejne zastosowania to te, których jeszcze nie znamy, ale w których te urządzenia dobrze się odnajdą jako już skomunikowane ze światem.

Wszyscy mogą wymyślić wszystko

To nie jest tak, że tylko włodarze miasta mogą wpadać na dobre pomysły jak uczynić miasto bardziej smart i oni te pomysły będą realizować. Wręcz przeciwnie. W dobrze zarządzanych smart miastach samorządy widzą swoją rolę jako organizatora i koordynatora a inicjatywę oddają w ręce mieszkańców i lokalnego biznesu. Skoro już mamy mnóstwo inteligentnych urządzeń w całym mieście, dane z tych urządzeń są dostępne w chmurze to udostępnijmy otwarte interfejsy, z których będą mogli skorzystać ci, którzy będą mieli pomysł na ich wykorzystanie. W ten sposób rodzą się nowe aplikacje i nowe sposoby wykorzystania tego co już mamy. Taka otwartość na lokalne inicjatywy i udostępnianie miejskich danych są wskazywane jako ważne elementy w rozwoju miast. Trzeba o tym pamiętać.

A nawiązując do tematu przewodniego – w małym lub średnim mieście łatwiej taki pomysł wdrożyć w instalacji pilotowej a potem budować doświadczenie i tworzyć komercyjne rozwiązania, które można zaoferować innym, także większym miastom (pod warunkiem, że projektując weźmiemy pod uwagę wymagania związane ze skalowaniem i późniejszym rozwojem). To taka samonapędzająca się maszyna lokalnej inicjatywy, biznesu i korzyści dla mieszkańców.

Małe miasto ma prawo być „smart”

Małe miasta z definicji są właściwie bardziej smart niż miasta wielkie, bo powszechnie uważa się, że zapewniają zdrowszy tryb życia – zarówno jeśli chodzi o warunki środowiskowe (mniej zanieczyszczone lub czyste powietrze, więcej zieleni, bliskość terenów rekreacyjnych i wypoczynkowych itp., jak i pod względem ogólnie rozumianego spokoju – mniejszy ruch, pośpiech, zatłoczenie.

Wielkość miasta jest sprawą drugorzędną. Każde miasto może być smart. Co więcej, miasta małe i średnie dzięki temu, że są organizacjami bardziej elastycznymi i dynamicznymi niż wielkie metropolie mogą łatwiej wprowadzać te, charakterystyczne dla najnowszych koncepcji smart city mechanizmy, bo są to przede wszystkim mechanizmy o charakterze organizacyjnym, koordynacyjnym i projektowym. Najogólniej mówiąc – strategicznym. A łatwiej się je prowadzi w mniejszych organizacjach.

Jeśli do tego mamy władze miasta, które rozumieją potrzeby związane ze stawaniem się miastem smart i przywiązują do tego wagę (przyznając odpowiednie priorytety związanym z tym działaniom, przewidując stosowne budżety, zatrudniając lub kształcąc własnych fachowców do prowadzenia i koordynowania takich projektów), to możemy spodziewać się, ciekawych, przyszłościowych i szybko realizowanych projektów smart city w małych i średnich miastach.